wtorek, 4 października 2016

Uwaga

Jest tak, wiem, iż dawno mnie nie było. Przepraszam. :( Tak więc zastanawiam się czy to pisanie ma sens, brak weny szkoła itp. Chciałabym się was zapytać czy nie wolelibyście/ wolałybyście żebym zrobiła one shota z głównego opka i jakoś to skończyła, czy mam czekać na większą wenę i czas żeby skończyć to opko.
Pozdrawiam wszystkich Lejdi-chan :)

czwartek, 12 listopada 2015

Rozdział 6 część 1

Przepraszam ale nie mam czasu pisać, plus brak weny i jeszcze problemy rodzienne nie wiem kiedy pojawi się natępna część, tak więc staram się nie obiecywać, że może być jeszcze w tym roku czy dopiero w następnym. Gomenasai:(.

Angar


Siedziałem na tronie strasznie zdenerwowany mając nadzieję, że znajdą Michaela. Już tydzień minął, a po nim ani słowa. Nagle do mojej komnaty wszedł mój brat.
-Witaj Danielu- powiedziałem.
-Witaj. Smutno trochę bez tego dzieciaka, co?
-Smutno? Przecież to mój narzeczony. Nawet nie zdążyłem mu powiedzieć jak go poznać dobrze a ty się pytasz czy mi smutno.- odpowiedziałem z żalem.
-Ojej jaki mi przykro?
-Na prawdę, bo wyglądasz jakbyś ze mnie drwił.
-Bo tak jest.- podszedł do mnie. - Myślałem, że jesteś bystrzejszy.


Michael


Obudziłem się z nie małym oporem. Wszystko mnie bolało, a w szczególności dolne partie ciała. 
Na stole czekało na mnie jedzenie. Nawet nie zdałem sobie sprawy jak głodny jestem dopuki go nie zauważyłem. Tak więc przykryłem się wstając powoli, starając się nie uszkodzić jeszcze bardziej. Zacząłem jeść. Jak skończyłem zdałem sobie sprawę, że Daniel zabrał mi moje dziewictwo. Moją jedyną rzecz, którą chciałem oddać mojemu ukochanemu.  Łzy zaczęły mi płynąć po twarzy, kapiąc na pościel. Poszedłem do łaźni. Wszedłem do wielkiej wanny, uprzednio zalewając ją gorącą wodą oraz zapachowymi olejkami. Pewnie Daniel kazał ją zagrzać. Wszystkie mięśnie się rozluźniły, ból trochę zelżał. Obmyłem twarz z łez. Byłem smutny. Miałem nadzieję, że Daniel nie zrobi krzywdy Angarowi, przypominając sobie jego słowa.

sobota, 20 czerwca 2015

Mejibray cz1/2

Dostałam weny na one shota z Mejibray, moim ulubionym zespołem. A dokładniej przy tej piosence:

https://www.youtube.com/watch?v=xTgLs9PDq7Q


















Parring: Tsuzuku x Koichi


Tsuzuku
Wracaliśmy z koncertu. Idący obok Koichi zerkał na mnie co po chwile.
-Co się tak patrzysz? Brudny jestem czy co?- na jego twarzy wykwitł soczysty rumieniec i odwrócił głowę w stronę reklam.
-Idziemy do domu?- zapytał. Oczywiście jako zespół mieszkaliśmy wszyscy razem w małym domku,  niedaleko centrum Tokio.
-Ok.
-Meto i Mia pewnie jeszcze do baru wskoczą.
-Nie wydaje mi się.
-Czemu?
-Nie zauważyłeś jak Mia mizdrzył się do Meto? Raczej do hotelu poszli żebyśmy się wyspali.- popatrzył na mnie zdziwiony
-To oni ze sobą chodzą?
-Nie wiedziałeś o tym?
-Nie
-No to już wiesz. Tylko my zostaliśmy sami i możemy podrywać laski.- powiedziałem uśmiechnięty.
-Taaa.- różowo włosy zmarkotniał.
-Co jest?- dźgnąłem go palcem w bok.
-Nic. Nie myślałaś czasem żeby sobie kogoś znaleźć?
-Szczerze, to nie. A ty?
-Ja chciałbym mieć kogoś, ale ten ktoś nie jest mną zainteresowany.- nie zdążyłem mu odpowiedzieć bo doszliśmy do domku. Otworzyłem drzwi i wpuściłem Koichiego pierwszego. Pech chciał żebym przepadł przez próg i wpadł centralnie na różowowłosego tak, że parę centymetrów brakło abyśmy się zetknęli nosami.
-Ugh. Mógłbyś zemnie zejść.- powiedział Koichi i zarumienił się. Teraz miałem okazję przypatrzeć się jego twarzy z bliska. Miał ładną brzoskwiniową cerę i piękne czarne oczy, od których odbijało się światło.
Nagle ze chciałem go pocałować, więc przybliżyłem moją twarz do jego i musnąłem powoli jego usta. Chłopak wciągnął głośno powietrze i popchnął mnie tak, że spadłem z niego.
-Cco ty robisz?
-Pocałowałem cię.
-Ale czemu?
-Ponieważ miałem na to ochotę.- odpowiedziałem zgodnie z prawdą. Wstał szybko i pobiegł do swojego pokoju. Zgłupiałem. O co mu chodzi? Poszedłem do niego zastając go płaczącego w poduszkę.
-Koichi co jest?- zapytałem i usiadłem na łóżku obok niego.
-No bbo tty mnie poccałowałeś.
-No i co z tego?
- Tto, że ja cię kocham idioto.- osłupiałem. Koichi mnie kocha, Koichi mnie kocha. Chodziły długo jeszcze chodziły mi te słowa po głowie.
-Nie wiem co mam ci powiedzieć. Ty pewnie wolałbyś abym powiedział to samo, ale przykro mi. Ja się wolę z nikim nie związywać.- poszedłem do mojego pokoju, położyłem się na łóżku i zasnąłem.



Zrobić smutne zakończenie czy nie?
Proszę o odpowiedzi w komentarzach.

sobota, 23 maja 2015

Rozdział 5

Trochę krótki ale zawsze coś.


Michael

-A teraz malutki małe co nieco dla przyszłego króla. Moja żona praktycznie wcale nie chce mnie rozgrzewać w łożu. A skoro mojego brata już nie będzie to ty mi ją zastąpisz.- wziął mnie za bluzkę i pociągnął przez korytarz do jakiegoś pokoju. Rzucił mnie na łóżko i położył się koło mnie.
-Nie bój się malutki jak będziesz grzeczny to nie będzie bolało.- cały trząsłem się ze strachu.
-Co chcesz zrrobić?- zapytałem
-Przecież ci już mówiłem. Zostaniesz moim nałożnikiem.- łzy zaczęły mi spływać z oczu. Położył się na mnie. Próbowałem się wyrwać ale docisnął mocno swoje ciało do mojego. Pocałował mnie najpierw delikatnie. Jednak widząc, że go nie oddaje przeniósł się z pocałunkami na moją szyję.
-Puść mnie. Co powie twoja żona jak się dowie.-  warknąłem na niego.
-A kto powiedział, że się dowie.- ściągnął ze mnie najpierw bluzkę a  później spodnie. Szarpałem się i krzyczałem ale nikt nie usłyszał.Chyba wszyscy tu są przeciwko mojego narzeczonego i mnie. W końcu włożył mi w usta kawałek jakiegoś materiału, przez który nie dochodziła dźwięki. Zaczął całować moją klatkę piersiową powoli przemieszczając się w dół aż dotarł do moich majtek. Ściągnął je. Wyplułem materiał.
-Przestań proszę. Wypuść mnie.- zajęczałem kiedy dotknął mojej męskości i zarumieniłem się.
-O nie króliczku jesteś mój.- włożył sobie go do ust. Starałem się nie jęczeć ale moje ciało ogarnęła rozkosz. Czemu, czemu mnie to spotkało? Rozłożył szerzej moje nogi potem wsadził we mnie powoli jednego palca potem dołożył dwa. Wszedł we mnie jednym ruchem. Ból rozszedł się po moim ciele. Zaczął się poruszać najpierw powoli potem coraz szybciej, krew lała się malutkim strumieniem po moich udach. Kiedy Nareszcie doszedł przykrył mnie kołdrą i powiedział
-Do zobaczenia jutro w nowym królestwie mój malutki.

czwartek, 21 maja 2015

Gomen

Przepraszam niestety brak weny i zbyt dużo na głowie mi nie pomagają w pisaniu bloga. powiem tyle, że mam tylko trochę napisane i będzie mały zwrot akcji, no może trochę większy niż mały.
Postaram się to napisać jak najszybciej. Jeszcze raz przepraszam.

poniedziałek, 8 grudnia 2014

one shot

Tak wiem gomen dawno nie  dodałam nowego rozdziału ale na moją pokutę daję oneshota. Mam nadzieję, że się choć trochę spodoba.


Rosyjska ucieczka

Mam na imię Iwan Vasejerowicz mam 20 lat i metr 80 wzrostu, czerwone oczy i czarne włosy. Jestem moskiewskim hrabią.                                          
   Właśnie stoję przed ołtarzem i czekam na swojego przyszłego małżonka. Można się domyślić, iż to jest małżeństwo aranżowane i dopiero teraz go poznam. Wiem tylko tyle, że jest z San Petersburga, ma na imię Kamiljo i ma 14 lat.
Zabiły dzwony. Wszyscy goście spojrzeli do tyłu. Na samym przodzie szły druhny w liliowych sukniach. A za nimi ...... tchu w piersiach mi zabrakło. To był Kamiljo. Długie białe włosy układały sie falą na jego ramionach. Fioletowe oczy kontrastowały z liliową koszulą, która wystawała z pod białego płaszcza. Jego zarumienione policzki dodawały mu uroku. W rękach miał białe róże ( symbolizujące niewinność i czystość, tak przynajmniej czytałam na necie. Dop. autorki).
 Podszedł do mnie, odruchowo wziąłem jego dłoń i ucałowałem.
-Drodzy goście. Wszyscy zebrani. Jesteśmy tutaj aby połączyć świętym węzłem małżeńskim tego młodzieńca i tego mężczyznę.- tu wskazał na mnie.
-A więc, Iwanie Vasejerowiczu czy bierzesz sobie za żonę Kamilja Domieszkiewa i ślubujesz mu miłość, wierność , uczciwość małżeńską i nigdy go nie opuścisz?
-Tak- uśmiechnąłem się do niego.
-I czy ty Kamiljo Domieszkiew bierzesz sobie za męża Iwana Vasejerowicza i ślubujesz mu miłość, wierność, uczciwość małżeńską, nigdy go nie opuścisz i zaopiekujesz się dziećmi zrodzonymi z waszego związku?
-Tak.- uciął krótko i odwrócił wzrok.
-A więc na danej mi mocy ogłaszam was mężem i żoną. Możecie się pocałować.- Kamiljo popatrzył się na mnie zlęknionymi oczami, ale nie obchodziło mnie to. Objąłem go delikatnie w pasie i przyssałem się do jego ust, poczym odsunąłem go od siebie. Wszyscy wiwatowali.

Wyszliśmy z cerkwi, gdzie przed bramą czekał na nas powóz konny. Otworzyłem drzwiczki i wpuściłem pierwsze chłopaka a po nim wszedłem ja. Było zimno, padał śnieg. Więc przytuliłem go do mojego boku. Trochę się szarpał, ale jak zauważył, że tak jest cieplej przestał i wtulił się jeszcze bardziej jak mały kotek.Dojechaliśmy do domu na ucztę weselną.

 Jak na każdym weselu były tańce, wino, jadło i śpiewy, a o północy udaliśmy się do pokoju na noc poślubną.
-Idź pierwszy do łaźni- powiedziałem.
- Dobrze.- odpowiedział. Siedział tam około 20 minut, podszedł do lustra i powoli rozczesywał białe jak śnieg pasma. Był opatulony szczelnie szlafrokiem. Później ja szybko się umyłem i wszedłem na łóżko i przy kryłem się pierzyną.
-Chodź tutaj.- odwrócił głowę w moją stronę a ja poklepałem miejsce obok. Odstawił grzebień i zbliżył się powoli do łóżka, zdjął  szlafrok i opatulił się kołdrą. Patrzyłem na niego urzeczony nagą i gładką skórą. Dotknąłem jego uda, zadrżał mimowolnie. Przybliżyłem się i położyłem się na nim tak aby było nam obu wygodnie. Zarumienił się i rozsunął szerzej nogi.
-Ivan, bądź delikatny dobrze?
- Nie martw się Kamilio.- uśmiechnąłem się do niego dodając mu trochę otuchy.
Pocałowałem go najpierw delikatnie, odwzajemnił, wiec zacząłem błądzić rękami po jego ciele. Najpierw szczypałem delikatnie jego sutki aż usłyszałem niewymuszony jęk rozkoszy z usteczek mojego żony (chciałam podkreślić w tym, iż Kamiljo to chłopak, błąd celowy. Dop. autorki.) a potem zacząłem je ssać po kolei. Moja prawa dłoń  powędrowała do twardniejącego penisa Kamiljo i zacząłem mu powolutku obciągać w górę i w dół. Lewą zaś ugniatałem kształtne pośladki, co chwilę wkładając pomiędzy nie palec, wyrywając co rusz jęki z ust chłopaka. Osunąłem się pomiędzy jego nogi i wziąłem w usta jego małą męskość. Najpierw lizałem, potem ssałem delikatnie. Powoli zaczął drgać więc wypuściłem go z ust. Sięgnąłem do szafki obok łóżka i wyciągnąłem z niej smarowidło. Nabrałem na dwa palce trochę substancji i skierowałem dłoń do pupci Kamilja i włożyłem w niego pierwszy palec, chciał odsunąć biodra ale je przytrzymałem.
-Zaraz będzie ci dobrze, spokojnie to tylko palec.- szukałem w nim tego punktu...
-Yhm..... Achhhhh- i znalazłem. - Co to było?
-Magiczny punkcik, który daje rozkosz.
-Ach... Ochh- jęczał. Powoli dodałem drugi i trzeci palec.
-Malutki teraz weź głęboki oddech, obejmij mnie nogami w pasie. Rozluźnij się, bo inaczej będzie boleć- przystawiłem główkę mojego nie małego penisa do jego wejścia. Pchnąłem przedzierając się przez pierwsze kręgi mięśni. Krzyknął z bólu. Wiedziałem, że za pierwszym razem tak będzie. Pchnąłem mocniej do końca. Szloch wydobył się z jego zaciśniętych ust.
-Ciiiiii zaraz przestanie boleć. Zawsze tak jest na początku.- zacząłem powoli poruszać biodrami aż w końcu jęki bólu zmieniły się w jęki rozkoszy. Jeszcze parę razy wszedłem w niego mocno i obaj doszliśmy ze swoimi imionami.
-I jak żono nie było tak źle co?
-Yhm- i usnął wtulony w moją pierś, a ja zaraz po nim.

2 miesiące później

Obudziłem się z dziwną świadomością, że jestem sam w łóżku. Otworzyłem oczy i rzeczywiście tak była, obok mnie jak co dzień nie było ciepłego ciałka Kamilja. Wczoraj się pierwszy raz pokłóciliśmy. Wstałem z łóżka i podszedłem do stolika na którym zauważyłem list.

Drogi Iwanie chciałem ci powiedzieć, iż pojechałem do rodziców na czas nieokreślony.
                                 Kamiljo


-Dymitrze każ przyszykować mojego konia i dwóch strażników, jadę po mojego ukochanego.
-Dobrze panie.

San Petersburg

Zsiadłem z mojego wierzchowca i pobiegłem do domu Domieszkiewiczów. Zapukałem do drzwi i otworzył mi mój ukochany.
-Ivan? Co tu tutaj robisz?- uklęknąłem przed nim.
-Kamiljo, skarbie mój. Przepraszam wybacz mi.
-Wstań.- powiedział, posłuchałem go. Kamiljo rzucił mi się na szyję.- wybaczam ci. Muszę ci coś powiedzieć.
-Co kochanie?
-Jestem w ciąży.- wziąłem go na ręce, moje serce rozsadzała radość.

10 lat później

-Borysie uważaj na siebie. Nadia znowu się ubrudziłaś.- mówił mój aniołek. Podszedłem do niego od tyłu i przytuliłem go.
-Kamiljo daj się mu bawić. A naszej córeczce się kupi więcej sukienek, nie przejmuj się kochanie.- obrócił sie w moją stronę.
-Dobrze ale ty ją będziesz mył.- uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
-Dobrze. Kochanie wiesz, że cię kocham?
-Wiem i ja ciebie też.

KONIEC